O edukacji w Polsce

środa, 3 luty 2010, w kategoriach: Inne

klasa

Nietypowy będzie to tekst, raz, że pierwszy po polsku od ponad dwóch lat, dwa, że dotyczący innej niż zwykle tematyki - mianowicie poziomu kształcenia w Polsce. Sporo na ten temat dumałem w ciągu ostatnich kilku lat, nieustannie będąc rozczarowanym sposobem, w jaki traktowane są w toku nauki moje ulubione dziedziny, jak informatyka, matematyka czy elektronika, a także nauka wogóle. Jakiś czas temu widziałem trochę dyskusji na ten temat w związku z opublikowanym rankingiem najlepszych na świecie uczelni (nie zawierającym żadnej polskiej uczelni), może więc jest to więc dobry moment, żeby wyrazić swoje zdanie, które nabrało z czasem dosyć rozbudowanej i precyzyjnej formy. Oto więc 10 problemów, które moim zdaniem najbardziej dotykają edukację w Polsce:

  1. Pomieszanie priorytetów

    Trudno jest optymalizować jakikolwiek proces, nie mając skali, według której można by ocenić jego skuteczność. Patrząc na to, co się dzieje w polskiej szkole czy uczelni, trudno oprzeć się wrażeniu, że ani nauczyciele ani uczniowie nie do końca wiedzą jaki jest cel ich wspólnej pracy. Moim zdaniem uczymy sie przede wszystkim po to, żeby rosnąć jako ludzie i móc wnieść jakąś dodatkową wartość w społeczeństwo. Nauka jednak nie wydaję się być skoncentrowana wokół tego celu. Raczej, w typowym scenariuszu, uczniów interesuje uzyskanie jak najlepszej oceny jak najmniejszym wysiłkiem, a nauczycieli po prostu przetrwanie zajęć, szczególnie że niskie zarobki zmuszają ich do pracy na kilku etatach lub życia na relatywnie bardzo niskiej stopie. Jak wiemy dzięki Masłowowi, trudno myśleć o pochodnych i granicach, gdy nie ma się zapewnionego godziwego bytu, np. własnego kąta do spania (proszę policzyć, ile lat musi oszczędzać nauczyciel szkolny, żeby kupić sobie na własność małe mieszkanie w średniej wielkości mieście).

  1. Brak odgórnej kontroli

    Czytając wypowiedzi na temat edukacji rozmaitych ekspertów i osób odpowiedzialnych za szkolnictwo w Polsce, wydaję się, że nie mają oni pojęcia o tym, jak sprawa wygląda w praktyce. Jaki inny mółgby być powód tego, że umykają im problemy, które są oczywiste dla każdego, kto z tymże szkolnictwem ma na codzień doczynienia?

    Znajduję to pewne potwierdzenie w fakcie, że przez ponad 15 lat mojej nauki, nie pamiętam ani jednego razu, żeby na lekcji czy zajęciach poza prowadzącym i uczniami znalazła się jakakolwiek osoba z zewnątrz obserwująca co właściwie dzieje się na zajęciach. Trudno jest ulepszyć system edukacji, jeśli nie ma się żadnej wiedzy na temat jego funkcjonowania.

    Tymczasem w wielu sytuacjach nauczyciele zwyczajnie nie wypełniają swoich obowiązków, tak długo jednak jak pojawiają się na zajęciach, stawiają rozsądne oceny i są trzeźwi, nikt ich nie rozlicza. Nie jest to bynajmniej żadna złośliwość w kierunku nauczycieli, którzy są zazwyczaj raczej nawet bardziej “porządnymi” ludżmi od przeciętnego obywatela. Chodzi o to, że alkoholizm jest chyba jedyną przyczyną, z powodu której słyszałem, aby zwolniono nauczyciela - prowadzenie zajęć z których nikt nic nie wynosi nie jest wystarczającym kryterium. A że uczniowie a) rzadko traktują naukę jako wartość samą w sobie, b) raczej nie mają możliwości zgłoszenia jakichkolwiek zastrzeżeń co do sposobu kształcenia, sytuacja taka często pozostaje niezmieniona przez lata.

    Kłody pod nogi rzuca się też nauczycielom, studentom, uczniom i ich rodzicom przy załatwianiu spraw formalnych. Panie z dziekanatu prestiżowego wydziału rzekomo najlepszego uniwersytetu w Polsce słyną wręcz z rozmaitych absurdalnych utrudnień, o czym miałem smutną okazję osobiście się przekonać, a jednocześnie od lat “piastują” swoją urzędy. Wydawałoby się, że w demokratycznym państwie jednostki dozorganizujące w bezsensowny sposób życie znacznie większej ilości osób nie mają racji bytu, tymczasem dzieje się inaczej. Czy władze uczelni nie słyszą rozmów studentów na korytarzach? To że wszyscy wiedzą, a nic się nie zmienia, mówi tez co nieco na temat poziomu takzwanego “społeczeństwa obywatelskiego” w Polsce.

  2. Póżna specjalizacja

    Biada temu, kto ma jakąkolwiek silnie wykształconą pasję której chcę się oddawać, biada właśnie tym, którzy za granicą powodują największe postępy w nauce i technice. W Polscę będą najpewniej musieli przez długie lata rozpraszać uwagę rzeczami zupełenie ich nie interesującymi, nie będącymi jednocześnie częścią niezbędnego wykształcenia każdego człowieka. “Z niewolnika nie ma pracownika” mówi przysłowie, a mimo to zdolnych matematyków przez lata katuję się historią i na odwrót, tylko po to by mogli oni całą zdobytą w ten sposób “wiedzę” skutecznie wyprzeć od razu po zakończeniu nauki. Nie żeby zaliczanie nielubianych przedmiotów było przesadnie często oparte na ich realnej nauce, co prowadzi nas do następnego punktu.

  3. Powszechna nieuczciwość

    To chyba w tym wszystkim najsmutniejsze. Ściąganie, oddawanie nie swoich prac i tym podobne zachowania są “u nas” pozbawione jakiegokolwiek społecznego piętna i poważniejszych konsekwencji formalnych. Nie traktuje się ściągającego ucznia jak skorumpowanego lekarza, mimo że moralnie jest to w zasadzie to samo zachowanie. Najbardziej tracą jak zwykle osoby uczciwe, które faktycznie usiłują się uczyć i rozumieć materiał, kiedy konkurencja stosuje swoisty “doping”, który nie jest dostatecznie tępiony. Jest to powszechny problem, o którym prawie wogóle się nie mówi. Nie chcę może koniecznie stawiać tego typu inciatyw za przykład, ale warto zauważyć różnice w mentalności bardziej rozwiniętych państw w tym względzie - zdając egzaminy SAT, będące podstawą kwalifikacji na wyższą uczelnię w USA, zostałem zapoznany z telefonem, pod którym po egzaminie miałem prawo zgłosić jakiekolwiek podejrzenia co do ucziwości przeprowadzonego egzaminu. W procesie rekrutacji, uczeń jest dla ucznia konkurentem, a obowiązkiem egzaminatorów jest zapewnienie uczciwych warunków rywalizacji.

  4. Brak zrozumienia sytuacji ucznia

    Osoba ucząca się w Polsce nie jest wogóle rozpatrywana w ludzkich kategoriach. Jak bowiem tłumaczyć fakt, że cała dalsza edukacyjna kariera ucznia szkoły średniej zależeć może od jednego dnia w roku, w którym odbywa sie egzamin maturalny z danego przedmiotu, a jedyną alternatywą jest zmarnowanie roku czasu? Wspomnianie już egzaminy SAT, prowadzone są co miesiąc przez kilka miesięcy w roku. Egzamin taki można więc napisać na przykład 5 razy w ciągu roku, a przez pewien okres po napisaniu go, uczeń ma prawo w oparciu o własną ocenę swojej pracy, anulować egzamin, tak że nie pozostanie po nim nawet ślad w dokumentacji. Nikt nie traci więc roku przez to, że kluczowego dnia roku zestresował się, nie wyspał, czy po prostu “nie podeszły” mu zadania. Każdy może bardzo dobrze oswoić się z samą formą egzaminu i rodzajem zadań, zanim finalnie zaprezentuje pełnie swoich możliwości.

  5. Niespójność programów nauczania

    Poszczególne przedmioty w toku studiów wyższych są prezentowane tak, jakby nie miały ze sobą żadnego związku. Uczący nie porozumiewają się ze sobą nawzajem, często nie znają wogóle programu nauczania, bywa tak, że jakaś prosta rzecz jest przerabiana raz po raz do znudzenia, a kluczowy trudny temat wogóle nie jest wyjaśniony, jest za to chętnie wykorzystywany, pozostawiając ucznia w niewiedzy i skazując na płytkie i niekompletene zrozumienie danej dziedziny. W dodatku prowadzący często wogóle nie mają pojęcia o dziedzinie, w ramach której naucza danego przedmiotu, uczy więc studenta zupełnie abstrakcyjnych technik i pojęc w oderwaniu od potrzeb studiowanej przez niego dyscypliny.

  6. Uczenie bez zrozumienia

    Często studenci nawet zaawansowanego materiału z danej dziedziny, mają problem z rozwiązaniem najprostszych problemów czy ze zrozumieniem podstawowych zagadnień. Jest to związane z tym, że opanowana wiedza nie jest wiarygodnie sprawdzana w toku nauki, gdyż kolokwia czy klasówki dają się napisać w oparciu o “wykute” fakty czy wzory, a na prywatnej uczelni często można nawet korzystać z notatek z wykładu czy z podręcznika, gdzie identyczne zadania zostały już rozwiązanie z innymi tylko danymi. W ten absolutnie chory sposób próba zrozumienia przedmiotu jest penalizowana - mniejsza jest szansa samodzielnego poprawnego rozwiązania danego zadania, niż przepisania go według notatek. Polecam świetny wykład profesora fizyki na Harvardzie poruszający temat realnego rozumienia zdobywanej wiedzy przez studentów - jak widać nawet najbardziej prestiżowe uczelnie na świecie nie są całkowicie wolne od problemów z tym związanych.

  7. Podręczniki

    Podręczniki wydawane po polsku są najczęściej znakomicie dopasowane do omówionego powyżej stylu uczenia bez zrozumienia, co widać szczególnie w trudnych dziedzinach, jak analiza matematyczna, czy elektronika, gdzie nie ma wogóle po polsku wydanych podręczników na poziomie tych drukowanych na Zachodzie. Owszem, trafiają się merytorycznie bardzo dobre pozycje, ale dydaktycznie są reliktami i absolutnymi katastrofami w porównaniu z analogicznymi pozycjami z Zachodu. Brakuje dobrej jakości ilustracji, przykładów, omówienia zastosowań, odpowiednio wystopniowanego rozwinięcia kolejnych tematów itp.

    By wyrobić sobie zdanie na ten temat, można wziąść do ręki praktycznie dowolny wydany w ostatnich latach po polsku podręcznik z analizy matematycznej i porównać go z modnym w USA podręcznikiem Stewarta. Jest to zupełnie inny styl prezentacji materiału, na Zachodzie zupełnie już powszechny, a w Polsce praktycznie nieznany. Co więcej, prawie nikt w Polsce nie tłumaczy i nie wydaję nawet najpopularniejszych opracowanych za granicą podręczników głównych dziedzin nauki i techniki.

  8. Słabe wykorzystanie postępu cywilizacyjnego

    Sposób, w jaki komputery są obecnie wykorzystywane w edukacji w Polsce, o ile wogóle są wykorzystywane, jest tragiczny. Modne wydają się być wykłady prowadzone ze slajdów PowerPointa, którę sprawiają że uczeń bierze w wykładzie całkowicie pasywny udział, co jest opłakane w skutkach, w szczególności na przykład w matematyce, gdzie nie ma możliwości prześledzenia toku rozumowania prowadzącego do danego wzoru, wniosku czy twierdzenia, sprawdzenia czy rozumię się poszczególne kroki - zamiast tego prezentuję się uczniowi sam rezultat końcowy, co uniemożliwia zrozumienie. Najlepsze uczelnie na świecie jakoś wciąż prowadzą wykłady z matematyki czy teoretycznych części elektroniki lub informatyki głównie w oparciu o tablicę i kredę.

    Z drugiej strony nauczyciele zdają się kompletnie ignorować bogactwo wysokiej jakości materiałów edukacyjnych dostępnych za darmo w Internecie, w szczególności materiałów pochodzących z najlepszych uczelni na świecie - jak MIT, Harvard czy Stanford. Bardzo często mając dany przedmiot na uczelni, sięgam po wykłady na video z analogicznego przedmiotu prowadzonego za granicą i najczęsciej okazuje się, że zarówno sposób prowadzenia jak i prezentowany materiał, są dobre 10 czy 20 lat za trendami obecnie panującymi w danej dziedzinie.

  9. Finanse

    Jeśli ktokolwiek łudzi się jeszcze, że tak niskie miejsca polskich uczelni w rankingach są nieuzasadnione, niech się przyjrzy jak wyglądają centra naukowe u naszych zachodnich sąsiadów, a jak w Polsce. Najlepsze polskie uczelnie w większości posiadają gmachy którę się sypią i średnio nadają się wogóle do prowadzenia w nich zajęć, co tu więc mówić o zaawansowanych laboratoriach.


Powyższe spostrzeżenia te są oczywiście oparte głównie na moich własnych, niezbyt może typowych doświadczeniach - nauce w technikum elektronicznym w małym mieście, a potem na wieczorowych studiach informatycznych na prywatnej uczelni (wiodącej często w rankingach uczelni niepaństwowych), ale też rekrutacji na uczelnię zagraniczną, przeglądaniu anglojęzycznych podręczników, masie obejrzanych wykładów na przykład z OpenCourseware, wreszcie licznym nauczycielom w rodzinie (w tym także akademickim). Oczywiście, można się zastanawiać, na ile kompetentnie ktoś taki jak ja może wypowiedzieć się na temat edukacji, mam więc nadzieje że merytoryczne argumenty przemówią same za siebie.

Być może ten tekst pomoże komuś w ewaluacji szkoły czy uczelni do której chcę uczęszczać, w zastanowieniu się nad formą, w jaką uczymy się w ogóle, a przedewszystkim, największą satysfakcje sprawiłoby mi przeczytanie tego artykułu przez kogoś, kto ma możliwość podjęcia realnych działań w kierunku poprawy sytuacji.

Na koniec, bardziej optymistycznym tonem, artykuł chciałbym zadedykować najlepszemu nauczycielowi, jakiego kiedykolwiek miałem, Romualdowi Pawlukowi.

Dodaj do del.icio.us | Dodaj do wykop.pl

Komentarze ():

kodz, 25 maj 2010, 9:48 am

Świetny tekst, pisz częściej!

Skomentuj