02 marzec 2010

Prezentacja z WRUG - WebSockets i WebGL

Drugiego marca 2010 miałem przyjemność dać krótką prezentacją na spotkaniu WRUG (Warsaw Ruby Users Group) dotyczącą technologii WebSockets i WebGL. Dzięki uprzejmości Czaka jest dostępne wideo z prezentacji:

Zamieszczam tu także slajdy i użyte przykłady:

  • Plik PDF
  • Plik zip (zawierający PDF i przykłady)

03 luty 2010

O edukacji w Polsce

klasa

Nietypowy będzie to tekst, raz, że pierwszy po polsku od ponad dwóch lat, dwa, że dotyczący innej niż zwykle tematyki - mianowicie poziomu kształcenia w Polsce. Sporo na ten temat dumałem w ciągu ostatnich kilku lat, nieustannie będąc rozczarowanym sposobem, w jaki traktowane są w toku nauki moje ulubione dziedziny, jak informatyka, matematyka czy elektronika, a także nauka wogóle. Jakiś czas temu widziałem trochę dyskusji na ten temat w związku z opublikowanym rankingiem najlepszych na świecie uczelni (nie zawierającym żadnej polskiej uczelni), może więc jest to więc dobry moment, żeby wyrazić swoje zdanie, które nabrało z czasem dosyć rozbudowanej i precyzyjnej formy. Oto więc 10 problemów, które moim zdaniem najbardziej dotykają edukację w Polsce:

  1. Pomieszanie priorytetów

    Trudno jest optymalizować jakikolwiek proces, nie mając skali, według której można by ocenić jego skuteczność. Patrząc na to, co się dzieje w polskiej szkole czy uczelni, trudno oprzeć się wrażeniu, że ani nauczyciele ani uczniowie nie do końca wiedzą jaki jest cel ich wspólnej pracy. Moim zdaniem uczymy sie przede wszystkim po to, żeby rosnąć jako ludzie i móc wnieść jakąś dodatkową wartość w społeczeństwo. Nauka jednak nie wydaję się być skoncentrowana wokół tego celu. Raczej, w typowym scenariuszu, uczniów interesuje uzyskanie jak najlepszej oceny jak najmniejszym wysiłkiem, a nauczycieli po prostu przetrwanie zajęć, szczególnie że niskie zarobki zmuszają ich do pracy na kilku etatach lub życia na relatywnie bardzo niskiej stopie. Jak wiemy dzięki Masłowowi, trudno myśleć o pochodnych i granicach, gdy nie ma się zapewnionego godziwego bytu, np. własnego kąta do spania (proszę policzyć, ile lat musi oszczędzać nauczyciel szkolny, żeby kupić sobie na własność małe mieszkanie w średniej wielkości mieście).

Więcej >>

28 luty 2009

Londyn 2009 - zdjęcia




Więcej >>

26 wrzesień 2007

Lifehacks, self-help - 5 książek, które sprostały próbie czasu

1. The Magic Of Thinking Big

Ta książka adresuje problem, który faktycznie wydaję się poważnie ograniczać wiele osób. Najprościej mówiąc, jest to pozycja na temat “wiary w siebie”. Autor stara się wyrobić w czytelniku odpowiednie nawyki myślowe - zaprzestanie narzekania, robienia wymówek samemu sobie, czy wymyślania powodów dla których coś nie może się udać, na rzecz aktywnego szukania rozwiązań z pozytywnym nastawieniem. Pierwszy raz słuchałem “The Magic Of Thinking Big” w postaci audiobooka pare lat temu, wiele fragmentów pamiętam i często przychodzą mi do głowy do dziś. “Man belongs, where man wants to go”. Więcej >>

24 wrzesień 2007

Czterogodzinny tydzień pracy

Tematyka self-helpu, organizacji czasu, “lifehacków” kawałek czasu temu mi się przejadła. Niestety, większość opracowań tego rodzaju opiera się głównie na wykorzystywaniu wad naszej (tj. ludzkiej) osobowości, a przede wszystkim naiwności. Wystarczy naobiecywać używająć odpowiedniego tonu, dodać trochę sprawdzonych truizmów i “produkt informacyjny” gotowy. Mistrzem tego rodzaju wydawnictw jest Anthony Robbins, który powinien raczej tworzyć seminaria na temat manipulacji ludźmi lub sztuki skutecznej prezentacji, jego audiobooki lepiej prezentują się bowiem pod tym względem, nie urzekając zawartością. Nawet co lepsze książki / podcasty / audiobooki / filmy rzadko kiedy są w stanie przynieść zauważalne i __pernamentne__ efekty. Pozatym, czytając dziesięty raz tą samą oklepaną, chcę się zakrzyknąć - “bullsh*t!”, podobnie jak czytając opowieści niejakiego Stefka na temat telekinezy. Więcej >>

06 kwiecień 2007

Palm T|X, a GTD i nie tylko

Natchniony jakąś dziwną weną wyłożyłem niedawno nieco gotówki i zakupiłem sobie palmtopa, a konkretnie model Palm T|X wraz z dwugigabajtową kartą SD. Może to po prostu była mi potrzebna jakaś nowa “zabawka”, a że nie posiadałem dotąd nigdy tego typu komputera, ani nawet nie używałem takowego dłużej niż 2 minuty, T|X spełnia to kryterium doskonale.

Piszę “zabawka”, ponieważ Palm okazał się także solidnym narzędziem. W ładnym szarym pudełku otrzymujemy naszą maszynkę, do tego ładowarkę z zestawem wymiennych wtyków (dopasowanych do różnych standardów “elektrycznych”), kabel USB, doczepianą “okładkę” na palma z czegoś skóropodobnego, płyte z rozmaitym softwarem i bonusami (np. garść ebooków w palmowym formacie pdb) plus bajery w rodzaju naklejek objaśniających sposób wprowadzania tekstu do Palma.

Sam komputer jest bardzo dobry. Ładnie wygląda, przy czym nie jest to typowy obecnie gadżetowy design, mamy tu doczynienia bardziej z “biznesową” elegancją. W środku kryje się ponad 300-megaherzowy procesor Intel, 128 mb pamięci, wbudowane WiFi i Bluetooth, ekran o rozdzielczości 320×480 pikseli i gniazdo pamięci SD/MMC. Pod wyświetlaczem mamy 4-kierunkowy kontroler z przyciskiem oraz cztery dodatkowe guziki, które domyślnie umożliwiają szybki dostęp do ulubionych aplikacji.

Więcej >>

17 marzec 2007

5 rzeczy

Miałem unikać wpisów osobistych, ale że naliczyłem już 4 osoby (Rodrigo, Tomash, RavBaker i Ludwik Siadlak) które mnie taggneły, zapodaje co następuje (w końcu):

1. Zdecydowanie jestem dzieckiem PC/Internetu. Komputer miałem w domu odkąd skończyłem 5 lat i od razu była to maszyna bodaj klasy XT. Grać się na tym bardzo nie dało, ale zawsze to PC, z żadnymi Commodore ani Amigami nie miałem wogóle doczynienia, na Atari grałem trochę u najlepszego kumpla w grę pt. Hamurabi. Na Internet przyszło mi poczekać dłużej (śmigałem na modemie w podstawówce, ale dokładnej daty nie jestem w stanie podać), ale i tak odegrał on w moim życiu bardzo wielką rolę - za pośrednictwem Internetu dostałem pierwszą poważną pracą (do której przyuczyłem się najpierw za pośrednictwem sieci), dziewczynę na studniówkę poznałem za pośrednictwem soszal netłorkingu, krawat nauczyłem się wiązać przez YouTube, itp. Kiedy mam jakiś problem, instynktownie pierwsze co robie to zarzucam Google. Trochę mnie to czasem przeraża, ale już chyba taka moja karma.

2. Lubie eleganckie gadżety. Moleskine nie jest dla mnie zwykłym notatnikiem, nie zamieniłbym Leathermana Juice na zwykły scyzoryk, swoje słuchawki darzę prawie romantycznym uczuciem. Czy muszę dodawać, że nie jestem zbyt oszczędny? Obecnie marzy mi się bądź MacBook, bądź Sony Vaio - jednak na kanapie pracuje się dużo wygodniej… Tylko szkoda przeznaczać te pleny na zaspokojenie podłych żądzy konsumpcyjnych :D

3. Mój mózg wykazuje wyjątkową zdolność do kolekcjonowania losowych wycinków informacji. Kawałki przeczytanych artykułów, rzeczy przez kogoś mówione potrafią przyjść mi do głowy w miesiące po ich pierwszym przyswojeniu, chociaż nie przywiązywałem do nich wtedy jakiejś szczególnej wagi. Nie zwracałem specjalnej uwagi na tą cechę, zauważenie jej to jedna z korzyści z lektury książki pt. “Now, discover your strengths” i test w niej zawartego.

4. Łatwo dostosowuje się do otoczenia, w którym przebywam, może nawet zbyt łatwo. W pewnym zakresie zachowuje się zupełnie inaczej w zależności od grona osób z którymi akurat przebywam. W innym towarzystwie mogę się wydawać kimś zupełnie innym. Ma to taki plus, że ponoć ludzie lubią ludzi podobnych do siebie, minusem jest natomiast zatracenie nieco własnej unikalności, cokolwiek by to miało znaczyć.

5. Właśnie nie dostałem się na MIT :D

Prawie nie czytam polskich blogów, a autorzy tych które czytam zostali już trafieni, dlatego nie zapodaje dalszych ofiar.

02 marzec 2007

Zdolni programiści Rails znowu poszukiwani

Może to się robi już trochę nudne, ale znowu poszukujemy rąk (a przede wszystkim “ostrych” umysłów) do pracy. Wymagania są takie same jak zawsze: biegła znajomość Ruby i Ruby On Rails + solidne przygotowanie z zakresu SQL (pracujemy na Postgresie), XHTMLa i JavaScriptu. Do koordynacji pracy używamy Traca, Subversion i Jabbera, a więc dość powszechnego zestawu.

Praca jest zdalna, zespół młody i sympatyczny, a wynagrodzenie atrakcyjne :) Mile widzani studenci, możliwe zatrudnienie w wymiarze 20 lub 40 godzin tygodniowo. Zainteresowanych proszę o przesłanie CV w języku angielskim na adres: .

02 luty 2007

Linuxowo

Jakiś czas temu poświęciłem parę postów na anglojęzycznym stifflogu swojej konfiguracji środowiska pracy. Nie miałem jakoś wtedy wielkiej chęci żeby przełożyć te wpisy na polski, a jako że teraz potrzebuje czegoś niezbyt wyszukanego na ponowne blogowe rozruszanie, czas na zbiorcze wydanie opisujące dość dogłębnie zestaw oprogramowania, jakiego używam, podobne do wpisów ze StarychDobrychCzasów[tm]. Nie jest to dosłowne tłumaczenie, minęło dość czasu żebym kilka rzeczy w swoim ustawieniu pozmieniał, dodał i porobił nowe screeny pokazujące całość w akcji. Trąci niezdrowym lansem i genciarstwem, ale cóż, może kogoś jednak zainteresuje :)

Gentoo GNU/Linux

Tak, kompiluje wszystkie pakiety ze źródeł. Nie interesuje mnie zbytnio szlifowanie flag do uzyskania 2% przyrostu wydajności, cenie sobie natomiast możliwość dokładnego dostosowania oprogramowania do swoich potrzeb (flagi USE), a przede wszystkim ilość wysokiej jakości i świeżości pakietów w Portage. Z innych dystrybucji, bardzo spodobał mi się Zenwalk, którego mam na laptopie. Całkiem możliwe, że gdyby np. padło mi teraz Gentoo, to zainstalowałbym właśnie Zenwalka , zamiast znowu kompilować system przez tydzień. Wprawdzie bogactwo pakietów jest dużo mniejsze, a właściwie to nie ma ich prawie wcale, ale za to całość jest prosta, domyślny zestaw programów bardzo sensowny, system jest gotowy do pracy praktycznie z marszu, działa WiFi, wszystko jest ładnie zintegrowane i w pewnym sensie “przystrojone”. Faktycznie jest w tej dystrybucji pewien powiew zen… Od bardziej pragmatycznej strony jest tym, czym powinien był stać się Slackware pewien czas temu (Zenwalk jest zreszta na nim oparty).

Więcej >>

27 listopad 2006

Behaviour Driven Development

Podczas wczorajszego spotkania KRUG-u wygłosiłem króciutką prezentacje na temat wyżej wspomnianego BDD. Dla tych którzy nie mogli się stawić w zastępstwie naszykowałem krótki artykuł pokrywający się mniej więcej z jej treścią. Reszta może od razu przejść na koniec, pobrać “slajdy” które nie są slajdami, obejrzeć przykłady i przejrzeć dalsze zasoby. Może, ale nie musi, bo w artykule napisałem kilka rzeczy o których zapomniałem powiedzieć w prezentacji.

A więc cofnijmy się na chwilę do lat cirka abałt powiedzmy 1995-2000. OOP przeżywa prawdziwy boom (chociaż Smalltalk jest od kilkunastu lat na rynku), Sun ładuje kase w marketing Javy, powstają pierwsze design patterns, a dookoła kręcą się adwokaci Extreme Programming którzy też chcą zarobić trochę kasy - przy okazji jednak mają też kilka naprawdę niezłych pomysłow. Więcej >>