Takie tam, “przemyślenia”

poniedziałek, 13 marzec 2006, w kategoriach: Inne, Lifehacks

Chciałbym wyjaśnić tym wpisem kilka rzeczy… Kiedy zaczynałem prowadzić ten blog, tu na titaniumhosting.com, miałem już jako taką wizję tego, co będzie stanowić treść tutejszych wpisów. Później wizja ta się zmieniała, byłą przerwa, potem powrót z trochę już innymi założeniami itp. Koniec końców, na dziś dzień, “mission statement” tego bloga, to tak samo jak na początku pisać o rzeczach wspaniałych, które mnie osobiście fascynują. Tylko szczegóły trochę się zmieniły.

I tak dziś dominuje kilka tematów:

- “samorozwój”, choć nienawidzę tego określenia. Wszystkie te “lifehacki”, artykuły o GTD, o organizacji pracy, tłumaczenia, teksty na temat zdrowia się na to składają

- programowanie - nie tylko w Rubym. W tej chwili wziąłem na siebie napisanie tutoriala tego języka, bo po Polsku nie ma na ten temat nic i zamierzam dość intensywnie go rozwijać jeszcze przynajmniej przez kilka tygodni. A że jest to czasochłonne zajęcie, nie ma już bardzo miejsca na pisanie czegoś o programowaniu, a nie o Rubym. Tak czy inaczej, fajnie by było poruszyć temat Lispa, rozmaitych bardziej pokręconych technik programistycznych itp. itd., ale w związku z powyższym przyjdzie na to mam nadzieje czas trochę później

- Linux - mój ulubiony system, po prostu. Za darmo, z całą masą narzędzi którą kocham i od których jestem uzależniony, co prawda nie bez wad, ale wystarczająco użyteczne

Miałobyć o muzyce, o filmach, ale jakoś w czasie jak rozwijał się ten blog, samo znikło to z mojej wizji. Po prostu, o gustach się nie dyskutuje, a z recenzjami jest mnóstwo specjalistycznych serwisów. No i na wszystko po prostu nie starcza czasu, a i tak sporo go poświęcam na rozwój tek skromnej stronki. Miało też być o ksiażkach, które zawsze pasjami pochłaniałem i jeszcze, w takiej lub innej formie, będzie.

No właśnie, co do “samorozwoju”… Ten temat przyciąga Tu chyba mimo wszystko najwięcej ludzi, bo programowanie w dziwnych językach i Linuxowanie to raczej niszowe sprawy (choć z drugiej strony, większość audytorium tego bloga to i tak geecy, więc…). Wystarczy tymczasem obiecać ludziom “cudowną metamorfozę ich życia” i natychmiast całe stado niezadowolonych z własnego zycia (kto zresztą jest z niego w 100% zadowolony) zacznie słuchać jak zahipnotyzowana. Fakt ten pokazują oszałamiające kariery “guru samopomocy” typu Anthony Robbins czy Brian Tracy. Problem polega na tym, że to trudny temat.

Pisząc o tym, ktoś może pomyśleć że się mądrze, że uważam się za niewiadomo kogo, że myśle, że wiem wszystko o życiu itp. itd. A ja nie chcę, żeby ktoś tak to odebierał, zdaję sobie sprawę że nie mam recepty na życie, że nikt jej nie ma, no i wręcz przeciwnie, chciałbym żeby techniki tu opisane pomogły Ci, Drogi Czytelniku, “odprać” twój mózg, oczyścić go z fałszywych przekonań, z tego syfu którym napełniają go media, rządy, globalne korporacje, masoni, ciemna strona mocy i ogół złych sił na świecie.

Dlatego też, mówię Ci - strzeż się, kiedy czytasz cokolwiek o “samorozwoju”, “samopomocy”, “transformacji” itp. itd. Ktoś inteligentny i uważny, kto przeczyta losowych powiedzmy pięć książek na ten temat, z łatwością dostrzeże pewne wzorce. Autorzy obiecują złote góry, roztaczają wizję wspaniałego życia, nadrabiając tym dość płaskie czy banalne pomysły zawarte w swojej książce. Dlatego, trzeba zawsze patrzeć na to krytycznie. Uważaj nawet wtedy, kiedy czytasz mój blog, a nawet uważaj dwa razy bardziej. Może chcę Ci zrobić wodę z mógu, nawet w tym momencie :> ? Nawyk podchodzenia z trzeźwym spojrzeniem do wszystkiego, przyda Ci się tak czy inaczej. No i to powtarzające sie “samo”… Bezkrytycznie przyjmując tego typu treści, łatwo stać się odmóżdżonym egoistą.

Ale jest też druga, ta pozytywna strona.

Wszystko się w zasadzie zaczęło jakieś 3 lata temu. Znazłem się w dość opłakanej sytuacji - problemy ze zdrowiem, nieprzyjemne problemy tzw. “rodzinne”, problemy z “kolegami” itp. itd. Potrzebowałem już wtedy technik, do wzięcia życia we własne ręce, jak to się ładnie mówi, ale nie miałem jeszcze wtedy stałego dostępu do Internetu, nie miałem pojęcia, że wogóle istnieje cała dziedzina wiedzy mogąca mi pomóc, nie miałem wielu rzeczy, które wydaję mi się, że mam teraz.

Ale to był bardzo ważny moment. Za sprawą dość infantylnej w sumie i powtarzającej się, ale napisanej w dość mocno motwyujący sposób gazetki “FORMA” (teraz “Men’s Health”) i strony Henryka Różańskiego podjąłem, świadomą czy nie, ale decyzje o poprawie swojego stanu zdrowia i kondycji fizycznej. Od tego zaczęły się te wszystkie diety, trening na siłowni i tym podobne sprawy. Co ważne, zmiany, choć nie były łatwe, w końcu przyniosły pożądany efekt.

Później jednak, problemów zrobiło się trzy razy tyle i również były one dość poważne, czasem nawet bardzo, bardzo poważne. Skracając i upraszczając sprawy, a to zawaliłem szkołe w takim stopniu, w jakim nigdy mi się to nie zdarzało, a to umarł mój ojciec, a to się przeprowadzałem, a to cośtam. Znów potrzebowałem technik radzenia sobie z całym tym stresem, z tym pięknym, ale trudnym światem itp. itd. To nie było tak, że nagle poczułem chęć stania się lepszym niż wszyscy naookoło.

Miałem już Internet, a w myśl buddyjskiej zasady “kiedy uczeń jest gotowy, zjawia się nauczyciel”, trafiłem na “Getting Things Done”. A tak się składa, że strony o GTD, są często także stronami o “lifehackingu” (jakkolwiek to pojęcie zdefiniować), “samopomocy” czy rozwoju personalnym. Trafiłem więc na dziesiątki stron, przeczytałem wiele książek, przesłuchałem podcasty i audiobooki… Jakieś 80% tego wszystkiego, zdało się na nic, 20% zasadniczo wpłynęło na moje życie i pomogło się zebrać do kupy.

Uważam, że takich rzeczy wszyscy powinniśmy się nauczyć, a że nie ma raczej szans żeby zrobiła to jakakolwiek szkoła czy “guru”, pozostaje samokształcenie. Problem polega na tym, że ta dziedzina, jak zresztą pewnie każda, jest pełna rozmaitego śmiecia. Dlatego staram się tu pisać o rzeczach, które wypróbowałem, które naprawdę działają, które mogą coś zmienić, komuś pomóc. Serio.

Niektóre z tekstów na przykład, nie wprowadzają żadnych rewolucyjnych idei, ale swoim stylem dają Ci takiego “kopa”, który sprawia, że chcesz złapać się ze swoim życiem za bary. Takim tekstem było z pewnością Hack Yourself.

Inne pozycje, są na odwrót najeżone po brzegi pomysłami w takiej ilości, że mogą aż przytłoczyć. Takie bywają najlepsze książki z półki “poradników psychologicznych” jak “Getting Things Done” czy “Psycho-cybernetics”.

Ważne żeby to wszystko wykorzystać i zamienić te chęci na realny plan, na “następne akcje”, operując GTDową terminologią.

Dochodzimy tu do jednego z najważniejszych momentów tego tekstu.

“Knowing is not enough, we must apply. Willing is not enough, we must do.” - Bruce Lee

“Nie wystarczy wiedzieć, trzeba stosować. Nie wystarczy chcieć, trzeba działać”. Niech te słowa będą mottem każdego, kto chcę coś w sobie zmienić. Jeśli interesuje cię ta tematyka, musisz nie tylko czytać, słuchać i oglądać materiały z nią związane, ale przede wszystkim musisz działać. Z każdej książki na ten temat rób notatki, żeby nie umknęły Ci najważniejsze treści w niej zawarte. To nie powieść, nie czytasz tylko dla rozrywki. Następnie pomyśł, co z tego mógłbyś zastosować i w jaki sposób. Jeśli tego nie zrobisz, straciłeś tylko trochę czasu.

Byłbym bardzo wdzięczny, gdyby ktoś powiedział mi o tych wszystkich rzeczach, o których teraz piszę, te kilka lat temu, to bardzo by wszystko uprościło - i to dlatego ten temat jest jednym z głównych tutaj.

Mam nadzieję, że co nieco tym przydługim wpisem wyjaśniłem. Dziękuje, proszę się rozejść, Szanowna Widownio.

Wpis sponsoruje: “Nowa Psychocybernetyka”, wpis Axquana, e-mail od brata ciotecznego zza Oceanu, podcast “Pranie Mózgu” i rozmowa z jego autorem i muzyka Pixies, The Smiths i Led Zeppelin.

Dodaj do del.icio.us | Dodaj do wykop.pl

Komentarze ():

Vroobelek, 13 marzec 2006, 11:03 pm

Mądry tekst, dobry styl, no i pierwszy polski blog o GTD jaki widzę. :-) Idę czytać!

Riddle, 14 marzec 2006, 2:03 am

No proszę, nawet nie zdawałem sobie sprawy że raz napisałem o czymś takim. :) Hehe, dzięki za rozjaśnienie… właśnie przeglądam linki które kiedyś wypisałeś i jestem zachwycony! :)

sztywny, 14 marzec 2006, 6:03 am

Dziękuje za miłe słowa, tylko wtf is Rabi? :>

opi, 14 marzec 2006, 8:03 am

Chciałem jakoś dżezi odmienić Ruby. :->

axquan, 14 marzec 2006, 12:03 pm

A nie “jazzy” ? ;-)

sztywny, 14 marzec 2006, 1:03 pm

A więc chętnie popisze z każdym o języku Rabi :D

Bellois, 14 marzec 2006, 3:03 pm

Czy kiedy piszesz “Psycho-cybernetics” masz na myśli teorię znaną w Polsce, jako psychocybernetyka, a zaprezentowaną w książce “psychocybernetyka 2000″?

sztywny, 14 marzec 2006, 4:03 pm

Chodzi generalnie o pracę dr. Maxwella Maltza. Z tego co widzę w Internecie, “Psychocybernetyka 2000″ tyczy się tego samego, ale jest autorstwa kogo innego. Zresztą, jak skończę następną cześć wprowadzenia do Ruby’ego, to napiszę coś niecoś o tym.

Bellois, 14 marzec 2006, 9:03 pm

Tak, to jest to samo w sumie, ale bardziej przystosowane do naszych czasów.

2.of.us : Linki, 14 marzec 2006, 11:03 pm

[...] itp. Efektywne uczenie się i zapamiętywanie Organizowanie siebie na blogu sztywnego - GTD i lifehacks jak tylko znajdę coś jeszcze wartego przeczytania to dopisze :* a co do tej [...]

hazard, 15 marzec 2006, 11:03 pm

Musze przyznać że zainspirowałeś mnie do zapoznania się z tematem GTD i lifehackingu. Oczywiście jak wiekszość z nas czasami sobie powtarzam, że trzeba coś w życiu zmienić, w swoim podejściu, organizacji pracy itp. Myśle, że najważniejsze jest, żeby być szczęśliwym z tego co się robi (co poniekad wynika z tego ile tego robisz i czy masz czas na wszystkie inne sprawy). Stosując te techniki/metody trzeba wiedzieć, że są one pomocą w osiągnięciu sukcesu/szczęścia a nie celem samym w sobie.

Skomentuj